wtorek, 10 maja 2011

Zapach miłości...

Karl Lagerfeld, pan, którego raczej nikomu nie trzeba przedstawiać, wpadł ostatnimi czasy na kolejny pomysł, świadczący o jego niezaprzeczalnym wizjonerstwie. Postanowił stworzyć perfumy o zapachu... książki.

Wybór nie dziwi, gdyż Lagerfled nie tylko kocha fotografować się na tle swojej słusznych rozmiarów prywatnej biblioteczki (ponoć posiada zbiór około 300 tysięcy egzemplarzy):
ale także jest prawdopodobnie największym bibliofilem wśród dyktatorów mody (a także właścicielem wydawnictwa 7L Edition i księgarni w Paryżu).

Ciekawe, ile lat musiałaby oszczędzać zwykła, skromna studentka bibliologii, żeby móc otulić się choć raz na jakiś czas Lagerfeldowską kuszącą mgiełką o zapachu druku i papieru...

1 komentarz:

Asia pisze...

wiele bym dała, by móc chociaż tylko POZNAĆ ten zapach! I przekonać się czy L. czuje książki tak samo, jak ja ;)